Debiuty to ważna sprawa. Wie coś o tym Grzegorz Zagańczyk – właściciel czerwonego Lublina , który pierwszy raz wziął udział w zlocie aut polskiej produkcji.
Zakończony niedawno Biwak z Gratami był świetną okazją do pokazania aut skrywanych na co dzień w garażach. Wiele z tych pojazdów jest już dobrze znanych w środowisku graciarskim. Jednakże takie spotkania motoryzacyjne to również czas na debiuty. I tak podczas imprezy portalu „Graty w Garażu” zadebiutował piękny czerwony Lublin wraz z jego właścicielem Grzegorzem Zagańczykiem, który przyjechał ze swoimi bliskimi na spotkanie z polską motoryzacją w Rydzewie. Oczywiście jak na debiutanta przystało nie mogłem przejść obojętnie przy takim egzemplarzu i poprosiłem Grzegorza o to, by opowiedział czytelnikom Portalu o swoim Lublinie.
Moja przygoda z Lublinem zaczęła się dokładnie rok temu, po tym jak sprzedałem Żuka A11b. – opowiada Grzegorz. Szukając kolejnego projektu, trafiłem na ten egzemplarz aż pod Wieluniem. Poprzedni właściciel, rolnik, rezygnował już z działalności i chciał się go pozbyć. Lublin był u niego przez 20 lat, na zimę chowany troskliwie w stodole. Pan zajmował się uprawą ziemniaków, a Lublina używał do transportu plonów na targ - najczęściej spotkać go można było w Częstochowie. Jest to egzemplarz z 1996 roku, który jest znacznie lepiej wyposażony niż wcześniejsze roczniki, ma 5 biegową skrzynię TS5-21, regulację prędkości wycieraczek, automat do grzania świec oraz aluminiowe burty. Kabina mieści 3 osoby. Jak się jeździ takim Lublinem? To twardy samochód, pod maską jest diesel z Andrychowa 2,4 litra wolnossący, całe 70 km. W kabinie jest głośno, układ kierowniczy pracuje dosyć ciężko, na postoju jest bardzo trudno obrócić kierownicą. Hamulce na obu osiach są bębnowe, (ale już z samoregulacją) więc trzeba wspomagać się hamowaniem silnikiem. Jednak dla mnie jest to takie obcowanie z prawdziwą motoryzacją, można jechać trochę wolniej i więcej zobaczyć zza szyby szoferki.
Na koniec zlotu ponownie zapytałem Grzegorza o wrażenia ze zlotu i debiutu Lublinem:
Biwak
nam się bardzo podobał. Już czekamy na kolejny. Byliśmy po raz pierwszy na
takim zlocie samochodów. Reakcja wszystkich na taki zwariowany pomysł na
youngtimera , jak Lublin pozytywnie mnie zaskoczyła. Chciałbym żeby taka atmosfera
była na wszystkich zlotach - opowiada Grzegorz.
Igor Krajewski
foto:
Archiwum Grzegorza Zagańczyka
Fotografia Leszek - Leszek Betliński
Graty w Garażu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz