1995 rok to początek historii warszawskiej
firmy Damis Motor Poland, która otworzyła w halach przy ul. Brzezińskiej w
Łodzi, montownię ukraińskich samochodów marki ZAZ Tavria, później dołączyło Yugo. Niestety bez sukcesu.
Od początku
1991 roku w Polsce można było nabywać Tavrię tylko w wersjach eksportowych na Polskę. Auto
budziło naprawdę spore zainteresowanie. Nie ma co się dziwić. Za cenę niewiele
wyższą od Malucha, można było stać się właścicielem pojazdu, który gwarantował
wygodną podróż czterem dorosłym osobom z bagażem. Za Tavrią przemawiał także
dosyć nowoczesny kształt karoserii i przyzwoity silnik 1.1 litra o mocy 53 KM. Wymienione zalety wpłynęły zapewne
na podjęcie decyzji o popularyzacji tego pojazdu w Polsce. O historii Tavrii opowiadałem w poprzednim artykule.
W stosunku do ukraińskiego odpowiednika, łódzkie Tavrie wyróżniały się nieco lepszymi materiałami i precyzyjniejszym montażem. Zastosowano wiele elementów produkcji polskiej, między innymi opony, akumulatory, instalacje elektryczne. Na liście wyposażenia seryjnego znalazł się katalizator i wspomaganie układu hamulcowego. „Polskie” Tavrie zostały skuteczniej zabezpieczone antykorozyjnie od egzemplarzy ukraińskich, po latach eksploatacji widać mniejszą ilość „brązowych wykwitów”. ( Choć po dłuższym czasie jednak ukraińskie wersje nadal trzymają się mocno) W sumie na rynku polskim sprzedano 6 000 sztuk tych samochodów.
Firma Damis rozszerzyła w 1999 roku ofertę składanych w Łodzi pojazdów, podpisując umowę z fabryką w Kragujevacu. W cennikach nowych samochodów pojawiły się trzy modele Koral, Koral Cabrio i Florida, znanej marki Yugo. Pierwszy z modeli został zaprezentowany w 1980 roku. Nie była to nowa konstrukcja, tylko głęboko zmodernizowany Fiat 127, wywodzący się z lat 70-tych. Zaawansowany wiek Korala widać chociażby po kształcie kanciastej karoserii z tzw. „rynienkami”. Pod maską montowano dwa silniki 1.1 i 1.3, które otrzymały nowy osprzęt firmy Bosch. Za model ten z podstawową jednostką 1.1 należało w 1999 roku zapłacić 19 000 zł. – za podobną cenę można było nabyć fiata Seicento i Daewoo Tico - oczywiście wersję „bieda edition”.
Niestety nie udało się zwojować rynku na dłużą metę. Moim zdaniem brak zaufania do marki, niedostępność wyposażenia z zakresu bezpieczeństwa i komfortu, zaledwie dwa salony sprzedaży – w tym jeden w Płocku. Przy okazję wspomnę moje młode lata, gdy jako młody 15–letni chłopak siedziałem w nowym Yugo – auto wtedy już wydawało mi się bardzo plastikowe i jednorazowe. Muszę tu wspomnieć też niekorzystne warunki gwarancji, roczna mechaniczna i dwuletnia perforacyjna. Po zmontowaniu jedynie 700 egzemplarzy wszystkich odmian Yugo, wycofano się z dalszych planów sprzedaży tych samochodów. Zaprzestano też montażu ukraińskich Tavrii, które były na koniec XX wieku samochodami już przestarzałymi i kiepsko wykonanymi. Tak zakończyła się era wyrobu aut samochodowopodobnych w Łodzi.
Igor Krajewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz