Wiosna. Jedziesz z kolegami na przejażdżkę autem w ciepły kwietniowy wieczór, a po powrocie do domu dostajesz telefony typu: „Wiesz, znajomy mi mówił, że dziś jakieś trzy Polonezy jeździły po mieście, nie byłeś może swoim Polonezem w centrum ?” Czy to oznacza że dawny sztandarowy produkt FSO jest nadal zauważalny na ulicy? Czy może raczej ktoś współczuje, że jeździmy starym gratem z lat 90-tych po mieście? Przyjrzyjmy się temu zjawisku. Dziś o Polonezie Caro.
Czasy, gdy za tysiąc złotych można było kupić zadbany egzemplarz Poloneza Caro czy nawet Caro Plusa już dawno minęły i nie wrócą. Handlarze szczególnie w czasach Covidowych szybko zorientowali się, że na sentymencie z „prestiżowej” fabryki jaką była FSO można dobrze zarobić i ceny tych aut w ciągu ostatnich dwóch lat mocno poszybowały w górę. Auta od prywatnych właścicieli (szczególnie tych trzymanych pod tzw. kocem) również znacząco zdrożały. W ten sposób spirala myślenia typu „ ja to sprzedam za więcej” się nakręcała i coraz trudniej było trafić na prawdziwą okazję . Oglądając ostatnio portale aukcyjne czy ogłoszeniowe zauważyłem, że Polonezy Caro z pierwszej serii (wąskie) najczęściej do generalnego remontu, które nie nadawały się nawet na części, właściciele oczekiwali kilku tysięcy zł. Na szczęście dziś rynek w miarę się ustabilizował i łatwiej jest kupić dobry egzemplarz za rozsądną cenę i nie wyrywać włosów z głowy - Panie a co tak drogo ?
źródło: foto własne
Warto zwrócić uwagę na pewne zjawisko - zjawisko sentymentu – zarówno osób które wspominają, że kiedyś korzystali z takich aut, czy mają dobre lub nawet złe wspomnienia. Nic dziwnego rynek pojazdów – FSO stoi sentymentem ( cenowym) często wyżej niż nie jedne inne fajne auto z lat 90 tych. Osoby związane ze środowiskiem graciarskim już dawno zauważyły tę tendencję. Nie można też porównywać innych aut klasy premium z lat 90 – tutaj w grę wchodzą poczciwe Lanosy, Astry pierwszej generacji, Corsy B czy też Skody Felicje nie mówiąc już o grupie Daewoo. Te auta mając nawet znikome przebiegi, fajną historię czy nawet czarne blachy nie będą miały takiego sentymentu jak auta z żerańskiej fabryki.
źródło : foto własne
Nic dziwnego, wciąż wiele osób, gdy widzi Poloneza Caro, to uśmiecha się pod nosem. Minęły bowiem już
czasy, gdy auta marki FSO stawały się obiektem żartów i drwin. Zadbane egzemplarze są realnie warte kilka
tysięcy zł i za tyle się sprzedają. Z kolei w przypadku „Borewicza” i
„Akwarium” trudno jest trafić na dobrą ofertę za mniej niż 10 tysięcy zł. Na
zakup idealnego (czytaj: właściwie odrestaurowanego) Poloneza z lat 80. trzeba
przeznaczyć co najmniej kilkanaście tysięcy zł. Potrzeba już naprawdę niewiele czasu,
by i Polonezy Caro Plus ( produkowane już jako Daewoo-FSO) również znalazły się w tej grupie aut
poszukiwanych – choć jak mówią niektórzy – Plusy to nie Polonezy. Nie mnie to
oceniać.
Jeśli szukasz zadbanego Caro to śpiesz się, czas działa na twoją niekorzyść
(finansową).
Igor Krajewski
Portal o popularnych autach z lat 90-tych. Z dnia na dzień tych aut jest coraz mniej.
Zapraszam do komentowania.
Facebook : www.facebook.com/gratywg
Instagram: www.instagram.com/graty_w_garazu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz