Nie zmarnuj naszej pasji – czyli jak żyć po … i tandem jedzie dalej

Wspólna moto-pasja dziadka i wnuka przynosi co najmniej dwa wymierne skutki: pogłębienie relacji rodzinnych oraz wzrost świadomości zagrożeń drogowych. Czy nie warto zatem połączyć przyjemne z pożytecznym?

 

 

Motoryzacja to wspaniała przygoda! Wspólne podróże, czas spędzony na naprawach czy pielęgnacji auta, czytanie gazet motoryzacyjnych - ile rodzin, tyle sposobów na zainteresowanie pociechy motoryzacją.

Motoryzacja to nie zakurzona gitara, którą można wyjąć spod łóżka kiedy akurat najdzie Was ochota, żeby trochę sobie pobrzdękolić, a potem odłożyć na swoje miejsce jak gdyby nigdy nic. to jest właśnie to, czego niektórzy ludzie nigdy nie będą w stanie pojąć. To, co sprawia, że zawsze będą patrzeć na Was z niezrozumieniem. Dla jednych to tylko graty, złomy i paździerze, dla innych pasja która od dziecka jest w człowieku i nikt nie jest w stanie jej zmienić na co inne. Dlaczego?

Małe dzieci uczą się głównie przez obserwację. Nic tak mocno nie oddziałuje na najmłodszych, jak przykład rodziców czy dziadków – jeśli widzą, że prowadzenie auta czy grzebanie w silniku sprawia dorosłym radość, też prawdopodobnie też będą chciały w tej zabawie uczestniczyć. Oczywiście nie jest to regułą, lecz jabłko rzeczywiście często pada blisko jabłoni.

Moja przygoda zaczęła się już wczesnych lat. Dziadek skutecznie opowiadał mi o dawnej motoryzacji, wtedy współczesnej. To od niego dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy na temat aut, produkcji, sprzedaży, kupna czy codziennej eksploatacji tych wozów. Opowiedział mi też wiele przygód i anegdot. Oczywiście najpierw nauczył mnie jeździć na rowerze, potem autem. Poznawałem znaki drogowe zapewne szybciej niż moi rówieśnicy. Czasami dziadek miał mnie już dosyć, a ja dalej chciałem coś nowego wiedzieć. Był płacz, gdy dziadek sprzedawał Syrenę, były łzy radości, gdy cieszył się, że zdałem prawko. Oczywiście nie zgadzał się nagrywać tego co opowiadał - masz dobrą pamięć? - dasz sobie radę - mówił.  Teraz wszystko przelewam na papier gdy mam tylko chwilę.

Zbierał gazety motoryzacyjne i książki o autach z dawnych lat. Jednak ta przygoda dwa lata temu została przerwana – podczas ostatniej rozmowy – gdy żegnaliśmy się przez telefon (dziadek zmarł na covid)  – prosił mnie bym to wszystko o czym mi opowiadał, i co razem przeżyliśmy, przekazał innym. Żebym nie zmarnował pasji życia.  Także tandem jedzie dalej – zmienił się jeden kierowca – nastąpiła zmiana pokoleń. Myślę, że syn, który jest autorem nazwy tego bloga czuje motoryzację. W pewnym sensie strona Graty w Garażu to spłata długu wdzięczności za to, czego dziadek mnie nauczył i jakim był dobrym przyjacielem.

Dziś, drugiego lutego mija dwa lata... 


Wszyscy którzy jeszcze się wahają, czy warto swoich dzieci lub wnuków zarażać pasją motoryzacji? - odpowiem - WARTO ! 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kupuję nowe auto - czyli pierwsza 5 TOP HIT sprzedaży roku 1992

Jakie nowe auta kupowaliśmy najchętniej w 1992 roku? Wyniki sprzedaży pokazują jasno - rządziła polska produkcja!  Już teraz 5 najlepszych T...