Czytałem niedawno informację, że przez ostatni rok liczba zarejestrowanych w Niemczech Trabantów
wzrosła o ponad tysiąc - wynika ze statystyk Federalnego Urzędu
Transportu Samochodowego. Choć częściej mówimy o Trabancie, że to ostatnia zemsta Honeckera, to
niemieccy fani tego autka używają zwrotu „mały cud”. Jak to się stało, że Trabant przeżywa swoją drugą młodość? Czy w Polsce też ma wielu fanów? O to zapytamy Pawła Obojskiego - właściciela Trabanta 1.1 Universal.
Zanim jednak nasz Gość, to trochę o historii tej marki, a historia sięga lat 50. XX wieku. Trabant był rozwinięciem produkowanego od 1955 roku w Zwickau samochodu P70. Problemy z dostępnością blach do budowy pojazdów były bolączką w krajach byłego bloku wschodniego. Inżynierowie z NRD wykazali się innowacyjnością, poszycia zewnętrzne nowego pojazdu wykonano z tworzywa sztucznego zwanego duroplastem. Największą zaletą takiego rozwiązania było wyeliminowanie korozji. Powstały pojazd o oznaczeniu P50, wyróżniał się dużą powierzchnią szyb oraz pojemnym wnętrzem i bagażnikiem jak na segment samochodów małolitrażowych. Do napędu Trabanta wykorzystano silnik dwusuwowy o pojemności 500 cm. Było to rozwiązanie powszechnie wówczas praktykowane chociażby w polskiej Syrenie czy Wartburgu. W 1964 roku do produkcji seryjnej wszedł nowy model o oznaczeniu 601. Pod maską nadal pracował dwusuwowy silnik o pojemności 0,6 litra. Samochód wyróżniał się nowoczesną jak na ówczesne czasy kanciastą linią karoserii z charakterystycznymi szpiczastymi tylnymi lampami. Produkowano go do 25 lipca 1990 roku.
Nie on jest jednak „bohaterem” tego artykułu, ale jego następca, model 1.1, który tak naprawdę jest mocno zmodernizowanym modelem 601. Prace nad unowocześnieniem Trabanta rozpoczęły się w latach 80-tych. Kumulacją tych prac podpisanie umowy z Volkswagenem na dostawę benzynowych jednostek czterosuwowych, czterocylindrowych o pojemności 1086 cm (1.1). Trabant otrzymał nowy silnik. Ogromne nakłady finansowe poniesione na zakup jednostki napędowej, wstrzymały prace nad gruntowną zmianą karoserii, zrezygnowano z wdrożenia do produkcji przygotowanego w 1988 roku prototypu 1.1 E. W seryjnym modelu 1.1, ograniczono się w zasadzie do zastosowania nowej atrapy i maski przedniej, przeprojektowania deski rozdzielczej i wprowadzenia nowego zestawu wskaźników. Trabanta 1.1 można rozpoznać także po nowych zespolonych lampach tylnych, zderzakach z tworzywa sztucznego i nowym kształcie felg. Dzięki tym zmianom poprawił się komfort i precyzja prowadzenia pojazdu. Produkcję przed-seryjną uruchomiono w 1989 roku. W jej ramach powstało 1000 egzemplarzy w dwóch seriach -150 sztuk i 850 sztuk. Egzemplarze z tej serii są obecnie bardzo poszukiwane na rynku kolekcjonerskim. Produkcję zaś seryjną ze względu na przemiany polityczne rozpoczęto dopiero 21 maja 1990 roku, a zakończono po roku - 30 kwietnia 1991 roku.
Większość z wyprodukowanych 39 474 egzemplarzy modelu 1.1 trafiło do Polski i na Węgry.
A teraz wracamy do naszego Gościa - Pawła Obojskiego.
GwG: Cześć Pawle. Czy jazda trabantem uzależnia?
P. O.: Witam. Nie wiem jak innych, ale mnie tak. Ma coś w sobie ten "kartonowy" samochód, że przyciąga ludzi już od pierwszych lat produkcji. Mi podoba się pozycja za kierownicą, która nie jest typowa, bo pedały jak i sama kierownica jest przesunięta lekko do prawej strony a na wprost siebie mam prędkościomierz. Inne zegary i wskaźniki też są przesunięte w prawo. Ta inność sprawia, że chce nim jeździć jak najdłużej.
GwG: Lejesz miksol czy lux?
P. O.: Na to pytanie muszę odpowiedzieć ku rozczarowaniu pewnie wielu, że nie używam wcale. Mój trampek to rocznik 91, czyli silnik jest już na licencji od VW, tak zwana "polówka" o pojemności 1.1 . Nie ma już tego specyficznego dźwięku motopompy i zapachu oleju, ale jazda jest o wiele przyjemniejsza bo moc około 40 KM przy masie w granicach 700kg jest wystarczająca.
GwG: Opowiedz coś więcej o swoim Trabancie. To chyba jakaś specjalna wersja?
P. O.: Moje auto jak już wspomniałem to wersja z silnikiem 1.1 w nadwoziu universal, czyli potocznie mówiąc kombi. Tych karoserii zrobiono znacznie mniej niż sedanów dlatego jest też mniej spotykany. Dokładnie to model z lutego 1991 czyli jeden z ostatnich. Przy odbudowie trampka poszedłem bardziej w styl customowy, który osobiście mi odpowiada, dlatego też zmienione jest zawieszenie na sportową kayabe i twardsze sprężyny. Jest też lekki negatyw tylnych kół, które pochodzą od Opla. Są to ATS CUP w rozmiarze 14 cali czyli o cal większe niż fabryczne i o dwa cale szersze. Zderzaki też zostały zamienione na te od starszego modelu. Założony jest luxar, który lekko zmodyfikowałem bo pochodzi od volvo. No i charakterystyczna szachownica na dachu która w stylu customowym jest częstą modyfikacją.
GwG: Dużo takich aut jeździ jeszcze w Polsce?
P. O.: Trabantów w Polsce jest dość dużo z racji tego, że DDR był tuż za naszą granicą. Kto miał możliwość, to wracał tym na kołach. Z tego co wiem najwięcej jest na Śląsku i w Małopolsce. Tam też są największe kluby trabanta w naszym kraju.
GwG: No dobrze, a w naszym okręgu tez taki klub istnieje?
P.O.: Oczywiście że tak. Zachęcam do śledzenia naszego lokalnego klubu czyli poTRABANTowani na FB. Jesteśmy grupą kolegów których połączyła pasja do tych małych kartonowych samochodzików. Pokazujemy się na zlotach i spotach w okolicy. Jeszcze raz zapraszam do śledzenia profilu poTRABANTowani i jeśli macie takie auto lub wiecie kto ma, to zapraszamy do kontaktu.
GwG: Dzięki Paweł za odwiedzenie naszego Garażu. Do zobaczenia na spocie. A Was zapraszam do obejrzenia Trabanta Pawła na fotkach poniżej.
Igor Krajewski
Foto. Archiwum prywatne Pawła Obojskiego
Portal o popularnych autach z lat 90-tych. Z dnia na dzień tych aut jest coraz mniej.
Zapraszam do komentowania.
Facebook : www.facebook.com/gratywg
Instagram: www.instagram.com/graty_w_garazu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz